Dorota NOWAK - grafika
powrót
powrot.gif (804 bytes)
8 - 29 lipiec 2013 r.
wernisaż 8 lipca 2013r. o godzinie 17.00
GRAFIKA
Dorota Nowak

Ur. 01.09.1976 r. w Szczyrku.
Ukończyła Akademię SZtuk Pięknych w Katowicach. Adjunkt na kierunku
Grafiki Wydziału Artystycznego ASP w Katowicach. Laureatka nagród na polskich i międzynarodowych przeglądach graficznych. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uczestniczyła w ponad stu wystawach zbiorowych o charakterze międzynarodowym. Zajmuje się grafiką artystyczną.

„Nie ma archetypów, istnieje ciało”
Umberto Eco, Wahadło Foucaulta

Ciało, będąc punktem wyjścia, elementem stałym - constans - ma za sobą wielowiekową tradycję wyobrażeń symbolicznych. Jedność z ciałem, choć oparta na niemym doświadczeniu, pozbawionym na co dzień świadomej refleksji, stanowi o naszym poczuciu istnienia.

Dorota czerpiąc z tego źródła, nieustannie podejmuje karkołomną próbę rozwikłania istoty własnej tożsamości, w jej stale zmieniającej się
i niejednorodnej formie. Zakorzenione w czasie ciało stanowi egzystencjalny konkret, będący jednocześnie autoportretem Autorki i wizerunkiem każdego
z nas. Z drugiej strony to cielesne ja determinuje zmieniającą się i niejednorodną strukturę jej prac.

Zastygłe w niejednoznacznej pozie, lub przeciwnie - rozproszone w ruchu, staje się może nieco paradoksalnym, choć zarazem dramatycznie nieuchronnym - znakiem obecności tu i teraz. Kliszą, która utrwalając pewien moment, jednocześnie go uśmierca.

Ten znak - ciało - jest jedynym obiektem wyłaniającym się z bezkształtności tła, tworząc napięcie między tym, co potencjalne, a tym co już nazwane, co - choć zmienne - w pewnym sensie z góry naznaczone jest końcem.

Ambiwalencja wynikająca z takiego zawieszenia - konkretnego istnienia
w anonimowej możliwości - buduje jakość śladu, osadzonego na osi czasu
i niezmiennie powracającego w twórczości Doroty. Śladu, który przekraczając fizyczne ramy wyznaczane datą narodzin i śmierci formułuje ontologiczny status obecności zarówno w oparciu o prywatne intuicje jak i, stare jak świat, dylematy.

Grzegorz Hańderek



„SZUKAJCIE” … a żyć będziecie

Kim jestem. Poznaj samego siebie. To najtrudniejsze do zrealizowania zadanie. A jest to problem obciążony największym balastem konieczności jego rozwiązania. Od udzielenia odpowiedzi na powyższe pytania zależą bowiem cele, jakie przed sobą stawiamy, a od obranych celów – w dużej mierze – charakter jakości życia, nawet jego długość, po części nawet rodzaj śmierci. Taka jest bowiem jakość naszej struktury psychobiologicznej, a mianowicie, że już w najwcześniejszym okresie – tzn. w życiu płodowym, niemowlęcym – zostają określone osobnicze cechy jednostki: płeć, wygląd, a w stanie potencjalnym – cechy psychiczne, osobowościowe, czyli zainteresowania, predyspozycje, zdolności. Tym bardziej palącą jest kwestia odpowiedzi na pytania postawione na wstępie. Im bowiem – oczywiście w zależności od indywidualnych możliwości – jednostka odpowiednio wcześnie udzieli sobie dostatecznie obiektywnych odpowiedzi – tym większe ma szanse na uaktywnienie i pokierowanie swymi potencjalnie pozytywnymi zdolnościami, a zarazem zminimalizowanie wpływu pierwiastków negatywnych. Ponieważ, im później dokona się owa „inicjacja dojrzałości” – tym ta dojrzałość będzie wątlejsza treściowo, a tym samym mniej efektywna.
Problem jest jednak o tyle trudny do rozwiązania, że możliwość trafnych odpowiedzi odnośnie podstawowych kwestii ludzkiej tożsamości bardziej jest dostępna po upływie odpowiedniego czasu – z chwilą nabycia optymalnie treściwego doświadczenia. Nota bene – kwestia ta jest osobniczo na wskroś zindywidualizowana.
Toteż stosunkowo późno próbował przebrnąć przez ten życiowy problem Paul Gauguin usiłując słynnym obrazem, zatytułowanym: „Skąd przychodzimy. Kim jesteśmy. Dokąd idziemy”, odpowiedzieć właśnie na pytanie postawione w tytule oraz przyjmując charakterystyczny – „zgodny z naturą” styl życia.
Jak widać – zagadnienie jest ponadczasowe – gdyż tytuł owego obrazu Gauguina – współcześnie przetransponowała na swój cykl świetnych warsztatowo grafik młoda twórczyni Dorota Nowak, której absorbujące wzrok i emocje prace można oglądać w chorzowskiej galerii sztuki „MM” do 29 lipca br.
Ekspozycja ta składa się z dwóch cykli – „Ciała stałe” i właśnie „Skąd przychodzimy. Kim jesteśmy. Dokąd idziemy – Kobieta”. Wizualnie oba cykle różnią się względem siebie, jednak tematycznie wzajemnie się zazębiają, treść jednego cyklu wypływa z drugiego, nawzajem się określają.
Cykl „Ciała stałe” przedstawia nagą kobietę w ustalonej pozie i jakby jej odmienną wersję po przeciwnej stronie obrazu. A każde ujęcie ukazane na tle płaszczyzny poprzecinanej zagięciami, siatką punktów, świateł, rzędami białych kropek. Jakby „poza życiowa” – stan psychofizyczny wpleciony był w rytmiczną siatkę uwarunkowań fizycznych, fizjologicznych.
Ekspresja człowiecza nie może bowiem być dobrowolnie improwizowana. „Ja” realne oraz „ja” wyidealizowane – tak – nawet to wyobrażone - utkane są z całej struktury przenikającej naszą „temporalną” – linię czasokresu, życia, a na tę strukturę składają się wszelkie komponenty formacyjne – dzieciństwa, domu, przedszkola, szkoły, pracy, studiów, stanu zdrowia.
Owe filary warunkują, mają wpływ na treść i jakość przeżyć osobistych w każdym okresie życia – relacje z rodziną, koleżeństwie, przyjaciółmi, partnerami życiowymi. Z kolei charakter tychże przeżyć wpływa na następne doświadczenia itd. Zatem jest to siatka twardych rytmów każdego etapu egzystencji, w które nieustannie wplecione jest nasze bytowanie. Człowiek, choć żywy, jest w tym kontekście istotnie „ciałem stałym” – unieruchomionym jak owad zatopiony w krysztale.
Czy wobec powyżej nakreślonych generatywów drugi cykl Doroty Nowak opatrzony Gauguinowskim pytaniem „Skąd przychodzimy. Kim jesteśmy. Dokąd idziemy” – nie jest wart uwagi?
Z faktu wcześniej nakreślonego determinizmu egzystencjalnego właśnie tym szczególniej na nią zasługuje.
Ta część grafik unaoczniająca kobiecą drogę życia, pytania o jego sens, nieuchronność przemijania nie nastraja optymistycznie, lecz fatalistycznie. Czarne tło, a na nim w powtarzalnych pozach, zmieniających tylko kąt ułożenia – sylwetka kobiety. Jej pozy to wyraz śmiertelnego niemalże zadumania, obraz jakby spoza życia. Ten bezruch jest aspektem wspólnym z poprzednim cyklem kobiety wplecionej i uwięzionej w siatce nienaruszalnych rytmów egzystencji. Jednak ten cykl opatrzony pytaniem Paula Gauguina ma charakter zdecydowanie dynamiczny, ukazujący możliwość takiej manipulacji, wykorzystania owych życiowych determinant i czynników fatalistycznych, dzięki czemu można znaleźć w życiu sens i możliwość wielu pozytywnych zmian utartych stereotypów. Jak w „Kobiecie XVI” – pytania kluczowe tyczą się nawet niemowlęcia, a jego dynamika, zmiana póz to optymistyczna zapowiedź możliwości znalezienia zadowalających na nie odpowiedzi.
Istotnie – im wcześniej znajdziemy odpowiedź na postawione na początku pytania o kluczowe kwestie życia – tym większym dysponujemy wachlarzem zastosowań tych rozwiązań w codzienności, tym większa możliwość twórczej eksploracji siatki rozlicznych ograniczeń, a tym samym wykorzystania ich dla siebie, a zarazem zmniejszenia skali bycia ich niewolnikiem. Jak w odsłonach „Kobieta IV”, „Kobieta VI” – mają one coś z reinkarnacji – w żywej kobiecie jest obecny pierwiastek śmierci, i na odwrót – ciało w martwej pozie jest pozornie nieżywe – obecny jest w nim wymiar życia, nowego życia – życia istniejącego dzięki działaniu, przeciwwadze zastoju, co jest reinkarnacją bez konieczności fizycznego odejścia, lecz dzięki ciągłemu poszukiwaniu optymalnych zmian, przekraczaniu skostnień, poznawczych, niewolniczych stereotypów.

Wacław Misiewicz
Galeria otwarta pon.-pt. 10.00-18.00 oraz w sob. 10.00-14.00
284786